Jestem
prawie 30 centymetrowym tworem i doszedłem do wniosku, że należy powoli
rozpocząć program ćwiczeń, żeby szyku nadać po wyjściu, nie mieć zakwasów i w
ogóle w formie być, bo to wstyd żeby było inaczej. Opracowałem sobie program
ćwiczeń ogólnorozwojowych, które w założeniu miały na celu rozbudowę tkanki
mięśniowej głównie w partiach górnych (biceps, triceps i jeszcze jeden ceps,
którego nazwy przecież znać nie mogę) oraz paluszki. Mięśnie paluszków są po
to, aby łapać włosy rodziców, ściągać obrusy z ustawionymi na nich wazami o
wartości sentymentalno-pokoleniowymi, a także po to, aby szczypać tatę o 5 rano
w tę część ucha, która jest miękka i luźna. Ale to wszystko oczywiście później,
nie mniej jednak ćwiczenia rozpisałem już w 29 tygodniu. Rano 100 pompek oraz
skręty w prawo i lewo. 50 skłonów i mostek. Wieczorem ten sam zestaw. Nie
rozumiem dezaprobaty mamy (wygłaszanej poprzez wykrzykiwania mojego imienia,
tak jakby uważała, że usłyszę ją i coś to zmieni) na moje ćwiczenia, skoro
robię to dla naszego wspólnego dobra ( w końcu ona to ja, nieprawdaż?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz