Kiedyś czytałem bardzo ciekawe podsumowanie
na temat kosztów wychowania potomka. Kwota, którą przedstawiono w tym
opracowaniu była sześciocyfrowa (obejmowała pierwsze 18 lat wychowania i nie
wliczone w nią było mieszkanie przekazane w formie darowizny dla opisywanej
latorośli). Czytając wyliczenia przyjąłem tę wiadomość z godnością i z
nastawieniem, że rzeczywiście pewne koszty będzie trzeba ponieść i nie nawet w
formie wyliczanki, czy narzekania, ale zacząłem się zastanawiać, które z tych
kosztów, jakie były przyczyną Karola w naszej rodzinie nie zmieściły się na
liście przedstawionej w nadmienionym artykule. Bo oczywiście takie standardy
jak wózek, łóżeczko czy pieluchy na pewno tam były, ale dość specyficzne drobne
zniszczenia, których pomysłodawcy
artykułu nawet nie pomyśleli, zapewne znalazły się poza listą.
Za każdym razem, kiedy dowiaduję się, że nasz
mały szkrab coś zniszczył wraca do mnie ta lista i szukam wirtualnie pozycji z
listy Karola, na liście tamtej wyliczanki. Oto pozycje, których nie znalazłem.
( Przyznam, że na początku miałem zarys
negatywnej emocji w stosunku do poniesionych strat, ale teraz spokojnie
wychodzę z założenia, że to wszystko ma jakiś sens. Że czegoś się chłopak
nauczył )
- Wciśnięcie kopułek głośnika średnio i
wysoko tonowego do środka - sam to kiedyś zrobiłem pacholęciem będąc. Ciekawiło
mnie, czy jak dotknę tam wewnątrz do poczuję wibracje. Ja się nauczyłem, że nie
ma wibracji. Mam nadzieję, że Karol nauczył się, iż wszystkie dzieci wciskają
głośniki do środka.
Jutro kolejny przykład poniesionych wydatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz