To spotkanie pozostawiło jednak we mnie
pewną, że się tak wyrażę, niepewność. Mówienie przez facetów, że rodzili razem
z żoną niesie niebezpieczeństwo bycia niezrozumianym przez osoby, które miały w
przeszłości złe doświadczenia z mężczyznami zawłaszczajacymi sobie bez powodu,
to co należy do kobiet. Jeżeli kobieta czuła się zdominowana przez osobnika
płci przeciwnej, pewnie "podzielenie" się z nią tym co jest jedną z
najbardziej kobiecych rzeczy, czyli porodem, może wejść na, tym razem, jej ego.
Dlatego chyba powinienem się zapytać mojej żony ( żeby mieć pewność całkowitą a
nie domniemaną pewność), czy mogę używać stwierdzenia "rodziliśmy
razem" i choć wiem, jaką odpowiedź otrzymam, warto to zrobić nawet tylko
po to, żeby przy następnym spotkaniu z osobą, której moja semantyka będzie solą
w oku, móc odpowiedzieć, że moja żona tak o tym mówi i mam ten zaszczyt, że nie
tylko tak mówi, ale także tak sądzi.
Chyba dobrze sobie to wyjaśnić, bo niby to
taka drobnostka, a jednak może spowodować długą i zaskakującą dyskusję. Bo
przecież facet nie może rodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz