Moje zachowanie będzie miało wpływ na jego
zachowanie. Mimo różności charakterów. On kopiuje mnie i widzę to już dziś.
Jest kilka takich rzeczy, które uważam, że Tata powinien w synu pozostawić.
Taki męski, pokoleniowy implant.
Na początek rzeczy łatwe takie jak robienie
latawca - tata robi, dziecko się przygląda. A później razem go puszczają. Potem
jazda na rowerze. Skoro syn widzi, że tata umie, sam chce też umieć. To samo z
samochodem. I jeszcze taka mała, drobna rzecz. Wiązanie krawata. Kiedy syn
dorasta i potrzebuje do białej koszuli wybrać elegancki dodatek, to czas, żeby
wkroczył tata. I pokazał jak klasycznie wiąże się ten element wejścia podlotka
w czas bycia facetem.
Czy te rytuały zastępują nam coś, co w dawniejszych
czasach było formalną przemianą chłopca w mężczyznę? W naszej kulturze nie ma
takiego momentu w życiu młodego człowieka, kiedy mówi mu się kategorycznie - od
dziś jesteś dorosły. Czy to dobrze? Czy może dzisiejsze czasy powodują, że jest
to zbyteczne? Nie wiem, ale prawie boję się tego momentu, kiedy przyjdzie czas
opowiedzieć dziecku z odpowiednią powagą na temat spraw damsko-męskich. Bo
dopiero to jest skomplikowane.
rzadko się spotyka czytać o wychowaniu małego człowieka z perspektywy taty a nie mamy ...
OdpowiedzUsuńmiła odmiana
Dziękuję za komentarz i poświęcenie chwili na przeczytanie : )
Usuń