Karol na wakacjach podlewał kwiaty nielegalnie znalezionym wężem ogrodowym, dodatkowo kwiaty te rosły na terenie ogródka prowadzonego przez siostrę zakonną, która miała bardzo specyficzne podejście do swoich roślinek. #WiecieKtoPoNichStąpał! #ZbeszcześciliŚwiętąJabłoń
Kiedy już zrosił poletko tak, że właściwie można by zacząć myśleć o eksperymentalnej hodowli ryżu typu basmati siostra wyjrzała przez okno i huknęła na Karola i jego kolegę (który dołączył do tego niecnego projektu) na co obydwaj upuścili wąż, sikawkę i czym prędzej uciekli w miejsce, gdzie wg.
nich nie można było ich znaleźć.
Babcia, która zaniepokojona nieobecnością i ciszą (wiadomo, że jak jest cicho, to coś się zaraz stanie - wiedzą o tym wszyscy rodzice dzieci do lat 9) ze strony jej wnuczka Karola, zaczęła go szukać. Nie dał się szybko znaleźć, bo hukniecie siostry w jego mniemaniu było co najmniej tak głośne jak lawina czy burza letnia z silnymi opadami wodnymi nomen omen.
Znalazł się jednak i na pytanie co się stało, zmieszał się bardzo i powiedział.
- Babciu, wydarzyło się coś niedobrego.
- Ale co Karolku, powiedz babci - zapytała babcia w trosce o wnuka, który był bardzo przestraszony faktem, że siostra się zdenerwowała.
- Nie chciałbym o tym mówić. Tak na prawdę chciałbym o tym zapomnieć.
Babcia mało nie eksplodowała ze śmiechu, ale powstrzymawszy się jednak zaproponowała, że pójdą razem do siostry przełożonej i wyjaśnią sprawę tak, żeby nie musiał się już chować. Ciężko było, bo strach go obleciał, ale się udało. Sprawa się zamknęła.
Ciekawe, czy pozostawi to wydarzenie w Karolu niechęć do podlewania kwiatków?