piątek, 4 kwietnia 2014

DOM - PUNKT ZACZEPIENIA


Zacząłem ostatnio więcej podróżować śłużbowo i te wyjazdy, po pierwsze pozwalają mi usiąść na chwilę do pisania bloga, a po drugie pokazują jak ważny jest dla mnie dom, jako punkt zaczepienia. Wracanie do pustego pokoju hotelowego jest dobre pierwszej nocy, kiedy po całym dniu pracy można się po prostu położyć spać. Drugi dzień już jest sporo gorszy, bo brakuje tego rytmu, słów i codzienności domowej. Trzeci dzień, jeżeli jest, jest powtórzeniem drugiego. Itd.
Czy faceci tęsknią? Oczywiście! Czy lubią o tym mówić? Nie bardzo, bo to może trochę zbyt proste, może za mało męskie. Ale właśnie dzieci mają tę moc, że zachęcają do mówienia prostym językiem, który jest zrozumiały dla najmłodszych najlepiej. Bo dziecko i tak będzie wiedziało, że tata tęsknił, więc po co to przed nim kryć. Warto więc i jakoś łatwiej powiedzieć - tęskniłem.

Ja tęsknię. Za moją żoną, która została sama z Karolem, za Karolem, który został sam z mamą i za zapachem naszego mieszkania, który paradoksalnie czuć tylko wtedy, kiedy wyjedzie się na kilka dni.

Bo dom to taki punkt w mojej mentalnej czasoprzestrzeni, gdzie mogę wrócić natychmiast myślami i poczuć ten niezwykły komfort bycia częścią czegoś niezmiernie ważnego i posiadania ogromnego zaplecza. Zaplecza dającego siłę, dumę i poczucie niezaburzalnej wartości. Wracanie fizyczne w to miejsce jeszcze bardziej udowadnia mi, że mam bardzo dużo szczęścia.

Dlatego też nie lubię hoteli. Oczywiście nie obrażam się na panią recepcjonistkę, której zadaniem jest z uśmiechem wydać mi klucz do pokoju, ale jeżeli podróżuję w celach niesłużbowych korzystam z miejsc, gdzie jest prawdziwe życie i emocje. Serwisy internetowe takie jak couchsurfing czy hospitalityclub umożliwiają skorzystanie z gościnności ludzi mieszkających w różnych lokalizacjach na świecie i wybieram chętnie takie rozwiazanie. Nie daje mi to poczucia bycia w domu, ale przynajmniej nie patrzę głucho w ściany i nie szukam angielskojęzycznych kanałów w telewizorze. Bo hotele napełniają mnie melancholią.

A powrót do domu to oczekiwanie na moment, kiedy mogę się przytulić w dużych ramionach, powiedzieć "tęskniłem kochanie", sprawdzić jak zasnęły małe ramiona, napić się ciepłej herbaty i zaczepić się jeszcze mocniej w moim centrum lokalnego wszechświata. Dobrze mi z tym.