Może w to nie uwierzycie, ale dzieci od samego początku myślą. Nie potrafią pisać, ale gdybyśmy wyobrazili sobie, że wszystko to co myślą jesteśmy w stanie usłyszeć, to wiele byśmy usłyszeli.
Załóżmy, że udała mi się ta sztuka i usłyszałem, to co Karol mówił podczas ciąży. Nawet jeżeli w to nie wierzycie, to posłuchajcie, bo bardzo ciekawe, co mi opowiedział.
Kiedy byłem
zygotą.
Można
powiedzieć też kiedy byłem stanem zaraz po tym, jak haploidalna gameta męska
połączyła się z haploidalną gametą żeńską, ale po pierwsze nie znam jeszcze
takich słów , a po drugie, ktoś może poczuć się urażony i nie chcieć czytać
dalej.
Nie mniej
jednak, podobno rosyjscy naukowcy (bo właśnie żeby wprowadzić wszystkich w stan
naukowego uniesienia otworzyłem tekstem rodem z podręcznika do ginekologii)
odkryli, że ludzka świadomość rozpoczyna zapis dokładnie z momentem
zapłodnienia.
Ludzie,
przecież nie trzeba być naukowcem, żeby wiedzieć, że tak jest. Nie
wszystkie maluchy potrafią przypomnieć
sobie szczegóły życia płodowego, ale ponieważ cały czas doskonale pamiętam jak
to było, to chciałbym, żeby świat o tym usłyszał, co się działo przez ten cały czas. Może uda się wnieść do ciała nauki wielki kamień milowy. Może uda się podnieść stan wiedzy
na temat życia prenatalnego. Może uda się mieć, będąc jeszcze pacholęciem, swój wkład
w rozwój! Tak czy inaczej, oto moje zapiski, jakie robiłem sobie zaraz po tym
jak usłyszałem wielki krzyk:
Tydzień pierwszy.
Na początku
było ciemno, ciepło, wilgotno i usłyszałem krzyk. Kobiecy, długi i
przenikliwy.
- Genesis -
pomyślałem - albo potop - dodałem i zastanowiłem się nad stanem rzeczy. Przed
chwilą jednak komórka obiła się o drugą i nagle ni z tego ni z owego dostała
się do środka. Kiedy kliknęło, nagle zacząłem słyszeć. Jeszcze nic nie czułem.
Tylko słyszałem. Jakbym był wielkim uchem, które jest tak wielkie że nikt nie
wie, gdzie się dokładnie zaczyna, gdzie kończy, gdzie ma strzemiączko a gdzie
kowadełko i z racji faktu, że jest nieskończone, wszyscy traktują je tak, jakby
go w ogóle nie było. Jak kosmos. A ono jest i słyszy. I ja właśnie byłem takim
jakby uchem. Tyle że nieskończenie małym. Ale piekielnie dobrze słyszącym i
potrafiącym zbierać myśli. Miałem dopiero dwie komórki, nie wiele, a zarazem
tak wiele. Uznałem, że muszę się zdrzemnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz