Planowanie czasu po urodzeniu się Karola zmieniło się
diametralnie. Nie piszę tego jako wyrzut, tylko jako fakt, który im wcześniej
się zaakceptuje tym łatwiej jest układać dni tak, żeby wszystko się udało
zrobić. Im dziecko robi się starsze, tym bardziej potrafi się nie zgodzić z
planem ułożonymi przez rodziców, ale słuchając jego potrzeb można śmiało posklecać
dzień, żeby i dziecko i rodzice mieli z niego radość.
Idąc tym tropem imprezy rodzinne dobrze jest zacząć albo
o 9:30 albo około 15:00. Kiedyś do tych godzin w perspektywie imprez raczej
dopisywałem fakt zakończenia imprezy i pobudki, ale dziś i organizm nie do
końca potrafi trawić tak szybko alkohol a i dzień nagle stał się na tyle ważny,
że szkoda go przegapić. Starzejemy się? Zapewne, ale z godnością i pełnią
świadomości, że zupełnie nam to nie przeszkadza. :)
I nie dziwi moich znajomych tatusiów, kiedy proponuję
spotkanie na śniadanie o 9:00 bo wszyscy wiemy, że dwulatkowie i dwulatki mają
wtedy dobre humory, jakieś 2-3 godziny do południowej drzemki i że w takim
układzie będzie zabawa, brak maruderów w grupie a rodzice będą mieli czas na zamienienie kilku
zdań.
15:00 to godzina na dłuższe imprezy, bo do 19:00
spokojnie można pociągnąć, o 18:00 wjeżdża tort (jeżeli to urodziny) bo
przecież 18 tak samo symetrycznie wygląda jak 24:00, z tym że suma długości
wskazówek zegara jest sporo mniejsza. Ale można znaleźć analogię do wzrostu
dorosłych oraz dzieci i zostać mistrzem dorabiania teorii do wszystkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz