Zapewne wynika to z faktu, że sam jestem posiadaczem
dłuższych niż średnia polska włosów, ale przyznam się bez bicia, że mam na
punkcie włosów Karola podobny skręt. Kiedy się urodził miał tych włosów sporo,
co mnie ucieszyło bo wszyscy mówili, że po ojcu ma fryzurę ( choć moja żona ma
włosy grubsze i ładniejsze od mnie), a potem jak rosły zaraz szybciej i stały
się mocniejsze, jeszcze bardziej cieszył mnie fakt, że ma ich tyle i tak szybko
weń obrasta. Ne chciałem, aby je obcinać, bo siedzi we mnie obraz na zapałkę
obciętego, trochę byle jak, chłopca ode mnie z podwórka, którego rodzice po
prostu brali maszynkę i jak w wojsku skracali włosy na długość jednego
milimetra. Bez zważania na to co on czuł. Taki smutny i umorusany chłopczyk ze
świeżo obciętymi, ba! wygolonymi włosami kojarzy mi się negatywnie, choć pewnie
sam ten chłopiec podchodził do tematu bez zbytnich emocji. Nie mniej jednak
obraz jego miny z fryzurą w tle kojarzy mi się źle.
Kiedy przyszła pora, że trzeba było jednak Karolowi
trochę włosy podciąć, miałem z tym niemało kłopotu, bo w pracach ręcznych tego
typu orłem nie jestem a i Karol zazwyczaj nie ułatwia operacji przy włosach.
Mycie - tragedia w trzech aktach, obcinanie - paradoksalnie trochę lepiej, bo
maszynka wydaje dźwięk 'uuuuu' co jest od razu zauważone przez naszego synka.
Usiedliśmy na stole na działce i przygotowawszy go
troszkę uprzedzając co się stanie, włączyliśmy maszynkę do trymowania brody.
Nastawienie jej na 10 mm dało mi przeświadczenie, że nie obetnę go na tzw
zapałkę, tylko zostawię mu tu i ówdzie dłuższe owłosienie co sprawi, że będzie
wyglądał trochę bardziej profesjonalnie niż biedni chłopcy, strzyżeni masowo
przez niedoświadczonych rodziców, którzy sadzą, że fryzjerstwo jest łatwe. I
jak się pewnie łatwo domyślić nie udało nam się zrobić tego dobrze, nasz Karol został
pozbawiony grzywki, za to z tyłu udało mi się mu zostawić fryzurą bardziej
wybujały, przez co zbliżyłem go wyglądem do piłkarza reprezentacji
Czechosłowacji, z tym że nasz synek nie miał wąsów na przedzie. Mama musiała
naprawić tego fryzjerskiego Picassa i uznaliśmy obydwoje, iż moim obowiązkiem
będzie dbanie o fryzurę Karola a i owszem, ale tylko przy pomocy profesjonalnej
ręki osoby, która wie co robi i nie ma z tym związanych emocji, tak jak ja.
Jest jedno miejsce w Warszawie o którym wiem, że dobre jest, nazywa się fryzjerkowo.pl i zdaje się, że tam następnym razem zawiniemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz