Kiedyś, jeszcze przed urodzeniem Karola, nagraliśmy na konkurs jednej z firm spożywczych film, w którym popełniliśmy tzw lokowanie produktu.
Nie wygraliśmy, ale ostatnio natknąłem się na niego, kiedy oglądaliśmy z Karolem coś na youtube. Od tego czasu Karol nie daje mi spokoju i prosi o puszczanie "Taty jak jest kucharzem".
O ile do tej pory ten filmik uważałem za dość kompromitujący ( w końcu był robiony dla wygrania głównej nagrody i mam na nim wąsy w stylu "czeski piłkarz'80") o tyle teraz sądzę, że robienie z siebie wariata, tylko po to, żeby dziecko tak szczerze i bez żadnego biznesu uhahało się po pachy, ma uzasadniony sens.
Najbardziej śmieszy Karola, moment kiedy prasuję żelazkiem filet z piersi kurczaka. (Ps. Po tym ujęciu musiałem je wyrzucić. I nie mówię o filetach)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz